poniedziałek, 21 listopada 2011

kinowo,kinnie

miałam przyjemność zajrzeć do kina i obejrzeć film o mało jak dla mnie frapującym tytule 'niebezpieczna metoda' . Zainteresowanie moje i mojego towarzysza wzbudził fakt, że tematyka związana jest z początkami psychoanalizy i postaciami Sigmunda Freuda oraz Carla Junga.
co mi się podobało w tym wyjściu: ostatni rząd w kinie zawsze jest mile postrzegany przeze mnie, piękne stroje zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Ta elegancja, cylindry, toczki, laseczki, długie suknie ah.
Doskonała rola Keiry Knightley oraz aktorów wcielających się w dwie główne postaci męskie (moja miłość do Vigo Mortensena ciągle niepokojąco rośnie <3). Moją ulubioną postacią, choć pojawił się tylko na chwilę, stał się Otto Gross. Ironiczny,diaboliczny, nieprzewidywalny, jednym słowem zwalający z nóg seksoholik. Bardzo żałuję, że był on tylko epizodem. Ale tak to już jest, że najbardziej pociągający faceci nie zostają na długo ; )

Przeciw przemawia totalny brak jakiejkolwiek akcji, film wydaje się ciekawy na początku, wtedy początki Junga obserwujemy bez mrugnięcia okiem, natomiast im dalej...akcja traci na wartkości, bohaterowie stają się przewidywalni i jeszcze ta frustrująca wymiana listów między lekarzami. Można było rozegrać ten konflikt inaczej. Ale listy? Nawet ja bym na taki głupi pomysł nie wpadła. Tak samo żałosne jak scena z nożem.

Film ratują dobre sceny miłosne. Perwersja z nutką subtelności to coś co sprawia, że jestem ciekawa czy za chwilę będą się obkładać czy namiętnie kochać w tej potwornie białej pościeli.
Ale czy warto wydawać 16zł na bilet skoro redtube oferuje nam to samo i to całkowicie za darmo?

2 komentarze:

  1. Hmm, a film zapowiadał się tak smakowicie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się tu. Bardzo.
    Pozdrawiam i obwieszczam, że zamierzam zagościć na stałe ;)

    OdpowiedzUsuń